Podróżuj w każdym wieku, bo włoskie podróże są lekiem na całe zło, a naszym lekiem przez wiele lat było Lignano Sabbiadoro w regionie Friuli-Wenecja Julijska. To usłyszałam od Danusi i Andrzeja, których poznałam jesienią 2010 roku w czasie wyprawy enokulinarnej żaglowcem Pogoria wzdłuż wybrzeża liguryjskiego i na Elbę. Od tamtej pory spotkaliśmy się na wyjazdach jeszcze kilkukrotnie i zawsze im zazdrościłam, że nasza wspólna wyprawa to dla nich jedynie fragment włoskiej eskapady. Ta niezwykła para włoskich odkrywców smaku, wina i urokliwych widoków, od 20 lat przemierza wzdłuż i wszerz kozak znany także jako Półwysep Apeniński.
Danka i Andrzej to przedsiębiorczy poznaniacy na emeryturze. Nie wybrali spokojnego życia w kapciach przed telewizorem, lecz póki starcza sił, chęci i środków wyjeżdżają i przywożą w sercu słońce, jedzenie, wino i kolejny obraz, który uzupełni bogatą kolekcję na ścianie ich salonu.
Podróżuj w każdym wieku
Danka. Uśmiech od ucha do ucha. A gdyby człowiek nie miał uszu, to pewnie jej uśmiech byłby dookoła głowy. Przypomina Carlę Bruni – oczy, uśmiech, fryzura. Gdyby tak dodać jej kilka centymetrów wzrostu byłyby prawie jak siostry.
Andrzej. Kocha wino, kocha podróże i kocha ten moment, gdy są gotowi do drogi, wsiada za kierownicę, a nawigacja ma wbity cel podróży. I jeszcze, gdy prawą ręką może sięgnąć po Haribo.
– To mi pomaga w koncentracji, żartuje Andrzej.
Nie kupują wina w Polsce, przywożą zwykle kilka kartonów butelek z podróży, a ich piwniczka to prawdziwy skarbiec. Wina są posegregowane regionami, ale jest tam także pewna szczególna „wysoka półka”.
– Niektóre z tych win będą niebawem niezdatne do picia, więc musimy się pospieszyć. Po powrocie z kolejnego rejsu we Włoszech robimy spotkanie, będzie włoskie jedzenie i wino, przyjedziesz? To już w listopadzie.
I oni i ja jesteśmy członkami Stowarzyszenia Miłośników Włoch Italianissima z Trójmiasta, które skupia italofilów i z Polski i zza granicy. Oni trafili tu przez córkę, która gdzieś w Sopocie znalazła wizytówkę Italianissimy i wręczyła im po powrocie do domu. Nie przeczuwała wówczas, że pójdą za ciosem i zwiążą się ze stowarzyszeniem. My żartobliwie nazywamy je „rodziną z wyboru”. Ich córka „mafią”, bo dziadkowie zamiast siedzieć w domu i opiekować się wnukami, podejrzanie często jeżdżą na spotkania i wyprawy.
Jak szukać agroturystyki I Zobacz też praktyczne wskazówki Andrzeja i Danki, jak poszukiwać agroturystyk we Włoszech
Lignano Sabbiadoro, Friuli-Wenecja Julijska
Jednak i Justyna, córka Danki i Andrzeja, połknęła bakcyla. Już nie nazywa Italianissimy „mafią”, a do Lignano Sabbiadoro w regionie Friuli-Wenecja Julijska, które odkryli jej rodzice, jeździ od kilku lat ze swoją rodziną.
Ile razy byliście w Lignano?
Oj, jakieś 15 razy. Mieliśmy okazję obserwować, jak zmienia się to miasto, coś fantastycznego! Bardzo nam się podoba, pomimo tego, że jest to typowa miejscowość nadmorska, ma w sobie mnóstwo uroku. To dla nas świetne miejsce z uwagi na dojazd, zaledwie 1200 km z Poznania. Dzielimy sobie podróż na dwa dni, nocujemy w naszym ukochanym Wiedniu. Tylko Andrzej prowadzi, więc staramy się robić nie więcej niż 600-800 km dziennie.
Dlaczego wybór padł akurat Lignano?
Wszystko przez pana Józka. Kiedy w 1989 roku można było w końcu zacząć wyjeżdżać za granicę, udaliśmy się do biura podróży i tam pan Józek znalazł nam apartament w Lignano. Powiedział, że miasto nam wszystko wynagrodzi. Po przyjeździe na miejsce zrozumieliśmy, o co mu chodziło. Apartament był paskudny, ale faktycznie miasto nam wszystko wynagrodziło.
Pamiętają Was?
Oczywiście! Pamiętają nas w knajpach i w hotelach. Uwielbiamy owoce morza, lody i kawę. Zresztą nasze wnuki też tam były i bardzo im się podobało! Byli zachwyceni, jedli ryby, krewetki, pastę i oczywiście gelato! I tak jak ja, uwielbiają jeść vongole. Mają to po mnie.
Co było po Lignano?
Pewnego razu stwierdziliśmy, że pojedziemy nad Gardę. Wstaliśmy rano i pojechaliśmy bez śniadania, w krótkich spodenkach, do Sirmione, jakieś 200 km. Swego czasu Sirmione urzekło mnie zdjęciem z przewodnika, a teraz mogliśmy je w końcu zobaczyć. Po całym dniu zwiedzania, zmęczeni, spoceni, wyglądaliśmy okropnie, ale stwierdziliśmy, że trzeba coś zjeść. Wchodzimy do jakiejś restauracji, a facet pyta, czy mamy rezerwację! Nie mieliśmy i chyba to było po nas widać! Ale nas wpuścił i jedliśmy tam wspaniałą rybę!
Tych wypadów nad Gardę było kilka i to bardzo ciekawych. Pamiętamy szczególnie wypad do Malcesine, o którym się mówi, że to miejsce dla Anglików 60+. Dotarliśmy tam po rejsie na Pogorii, w drugiej połowie listopada 2010 r. Po prostu stwierdziliśmy, że jedziemy. A tu wszystko chiuso (zamknięte) po sezonie. Widok makabryczny, okna pozaklejane starymi gazetami, nawet nie było opcji noclegu, bo wszystkie hotele zamknięte.
Po Gardzie jeszcze przez wiele lat dalej było Lignano, Lignano. A potem pojechaliśmy do Toskanii i wpadliśmy jak śliwka w kompot!
Nie masz teraz czasu na czytanie? Nie ma sprawy! Zapisz sobie poniższe zdjęcie na Pinterest, aby przeczytać później.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie. Dlatego zachęcam, abyś dołączył także do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Tylko dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, ale przede wszystkim, otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Toskania moja wielka niespełniona miłość !
Kultura , język, kuchnia, wszystko to co najpiękniejsze !
W opanowaniu języka włoskiego pomogły mi prywatne lekcje , które odbywały się w Gdańsku.
http://www.profesor.pl/forum/read.php?5,402501,page=3
Italia mi piace !
Podziwiam, gratuluję, zazdroszczę!
Niestety z różnych powodów mogę podziwiać Italię wyłącznie w ramach wycieczek organizowanych przez biura podróży. W tym roku będą to Włochy Północne, w przyszłym – Toskania. Planuję, marzę, czytam “Italię poza szlakiem” i nie tylko.
Pozdrawiam. AK