Achensee to największe jezioro austriackiego Tyrolu. Kraina, która od razu skradnie Ci serce! Turkusowa tafla jeziora Achen, otoczona górami, przypomina momentami włoskie czy chorwackie wybrzeża. Jezioro jest głębokie na 133 m, ciągnie się na długość 8,4 km, a szerokie na kilometr. Zimą zamarza tylko w niektórych partiach, nigdy w całości. Latem temperatura wody osiąga góra 18-19 stopni Celsjusza. To zdecydowanie rześka kąpiel, ale południowa część jeziora jest bardzo płytka, więc tu woda nagrzewa się najszybciej.
A jaka jest kuchnia Tyrolu? Czy ona też rzuca na kolana, jak tutejsze krajobrazy? Spędziłam w rejonie Achensee bardzo aktywny tydzień i w kilku kolejnych postach opowiem Wam, dlaczego warto tu przyjechać o każdej porze roku. I choć nie był to wyjazd enokulinarny, choć nie poznałam wielu typowych dań Austrii, to jednak zacznę od krótkiej opowieści o smakach, które towarzyszyły mi w tej podroży, a niektóre z nich już się rozgościły w moim domowym menu :). Zapraszam Was na poznanie cząstki kuchni Tyrolu.
Kuchnia Tyrolu, czyli czego musisz spróbować
Będąc w Tyrolu spróbuj koniecznie:
Tiroler Graukäse
Tiroler Graukäse to szary ser tyrolski, niskotłuszczowy, produkowany w północnej i wschodniej części Tyrolu. Niestety nie mam zdjęcia samego sera, chociaż byłam u producenta. Okazało się jednak, że … szewc bez butów chodzi! A dokładniej, w jego knajpie nie można zamówić Graukäse, bo ma zamówienia na dwa lata z góry i zwyczajnie dla niego już nie wystarczy. Gerry – poznacie go kilka zdjęć niżej – robi ten ser od 40 lat. Jego stado liczy 60 krów, a ser, który wytwarza z ich mleka jest najwyższej jakości. Nie ma jednak zamiaru powiększać swojego stada, by zwiększyć ilość produkowanego sera, za bardzo mu zależy na jakości produktu. Wie, co mówi. Kuchnia Tyrolu bez Graukäse? Nie ma mowy :).
Speckknödelsuppe
Speckknödelsuppe czyli knedle tyrolskie w rosole. Ta zupa postawi Cię na nogi raz dwa! Knedle w rosole i to nie małe! Niby tylko jedna czy dwie sztuki, a może się okazać, że to autentycznie spore wyzwanie. Spróbować trzeba, ale jeśli zamierzasz zamawiać drugie danie, zastanów się czy nie warto podzielić porcję na dwie osoby :).
Tiroler Käsespätzle
Käsespätzle czyli szpecle (kluseczki) z serem i szynką to absolutnie tutejszy klasyk. Najczęściej podawany jest na stalowej patelni, co wygląda zresztą świetnie. Pyszne, ale także bardzo ciężkie danie. Pomimo optycznie niewielkiej porcji, nie dałam rady jej zjeść, a byłam naprawdę głodna! Spróbować jednak trzeba. Obowiązkowo. Te były z lokalnym serem Graukäse. Cena 8,90 EUR, jadłam w restauracji hotelu Zillertaler Hof w Achensee.
Brettljause
Po trudach wspinaczki na Rofanspitze (2259 m n.p.m.), zasłużyłam na coś fajnego do jedzenia. Mój przewodnik, Thomas Nothdurfter, powiedział, że mam spróbować deski lokalnych wędlin i sera z chlebem, czyli Brettljause. W górach to naprawdę smakuje doskonale, kosztowało 9,50 EUR i – moim skromnym zdaniem – było to zdecydowanie za dużo na jedną osobę, choć może ja po prostu nie byłam zbytnio głodna. Całe szczęście Thomas pomógł mi się z tym uporać. Było pyszne. To bardzo popularna przystawka podawana także przy okazji degustacji austriackich win, a jej skład może się nieco różnić. Jadłam w Mauritz-Alm, położonym na wysokości 1845 m n.p.m., blisko stacji kolejki kabinowej Rofan.
Kaiserschmarrn
Nie będę orygilnalna, nic a nic! Moim zdaniem nasze serca i żołądki zdobył przede wszystkim deser, który może być także śniadaniem, Kaiserschmarrn – omlet cesarski lub też “cesarzowy miszmasz”. To nic innego, jak słodki, gruby naleśnik, porwany na kawałki w trakcie smażenia. Usmażony, posypuje się cukrem pudrem, jemy w towarzystwie śliwkowych powideł (lub, np. musu jabłkowego). Potrawa ta znajduje się na liście austriackich produktów tradycyjnych Federalnego Ministerstwa Rolnictwa, Leśnictwa, Środowiska i Gospodarki Wodnej. Nie można być w Austrii i nie spróbować choćby raz Kaiserschmarrn. Najlepiej zamówić jedną patelnię na kilka osób tak, jak my to zrobiłyśmy :). Jadłam zarówno w restauracji Gramai Alm (Pertisau), jak i Seealm (Achenkirch). Zawsze pycha! Po powrocie do domu od razu przygotowałam dla mojej rodziny. Efekt – zachwyceni!
Apfelstrudel
Apfelstrudel, czyli strudel z jabłkami, podany w waniliowym sosie lub z lodami. Smakuje rewelacyjnie i latem i zimą. Ja zawsze wybieram wariant z waniliowym sosem. Do tej pory zwykle go pałaszowałam w czasie przerwy na stoku narciarskim, teraz delektowałam się nim w towarzystwie letniego wieczoru, plusku wody i roześmianych dziewczyn. Klasyk, ale czy można bez niego się obyć? Jadłam w restauracji Seealm (Achenkirch). Doskonały.
Gdzie zjeść w okolicach Achensee
Mauritz-Alm 1845 m n.p.m., Rofan
Jeśli wjedziecie kolejką kabinową z Maurach na górę, ku pasmu górskiemu Rofan, mając zamiar zdobyć Rofanspitze, ferraty czy wybrać się na wspinaczkę skałkową, polecam Wam w drodze powrotnej zajść do niewielkiej knajpy Mauritz-Alm 1845 m, gdzie pierwotnie miałam spróbować Tiroler Graukäse. Nic z tego nie wyszło, bo sera nie było. Zjadłam więc Brettljause, o którym pisałam powyżej. Poznałam jednak osobiście producenta sera i właściciela owej restauracyjki, pan Gerry Reiter — na zdjęciu poniżej po lewej stronie (ten bez butów). Gerry obdarował nas swoim towarzystwem i opowieściami. Gdy nie wypasa swoich krów i nie produkuje sera, projektuje narty. Dopóki Gerry i mój przewodnik Thomas (po prawej) rozmawiali po niemiecku, wszystko rozumiałam, ale gdy przeszli na tutejszy dialekt, byłam zgubiona! Pozostało mi tylko delektować się Brettljause.
Gramai Alm, Pertisau, Naturpark Karwendel
Restauracja Gramai Alm, jak i cały kompleks noclegowo-wypoczynkowy, znajduje się już na terenie parku natury Karwendel, oddalony kilka km od miejscowości Pertisau. To całkiem spory ośrodek, świetna baza wypadowa w góry, a także, od 2017 roku, oddana do użytku nowa część — luksusowe naturalne spa, które wygląda niezwykle zachęcająco. Restauracja ma wystrój typowo tyrolski, można tu zjeść znakomite lokalne dania, jak knedle tyrolskie w rosole — Speckknödelsuppe, kluseczki Käsespätzle, dania mięsne, m.in. z jelenia czy ryby z pobliskiego jeziora Achen, na co ja się zdecydowałam. Jeśli mam polecić ciekawe i pyszne miejsce, to jeździe właśnie tu. No i w tle muzyka tyrolska od czasu do czasu :). Jest klimatycznie! Miejsce kultowe. Ostatnich kilka kilometrów drogi dojazdowej do Gramail Alm jest odcinkiem płatnym, ale tylko do godz. 19:00. Zamawiajcie więc stolik na 19:15 i dojeżdżajcie, gdy opłaty nie są już pobierane. Jeśli idziecie pieszo, nie płacicie za drogę.
Restauracja w hotelu Zillertaler Hof, Achenkirch
Można tu zjeść pyszną pizzę, dania regionalne czy pastę. Obsługa jest fantastyczna, kawa wyśmienita, a ceny naprawdę bardzo dobre dlatego byłam tu aż 3 razy. Za małą pizzę i średnie piwo zapłaciłam 10,50 EUR, za Käsespätzle 8,90 EUR, za cappuccinno nieco ponad 2 EUR. Hotel Zillertaler Hof znajduje się bardzo blisko wyciągu narciarskiego, zaledwie 200-250 m.
Seealm, Achenkirch
Restauracja Seealm w Achenkirch jest częścią kompleksu hotelowego Sporthotel Achensee, jednak można bez przeszkód być jej gościem. W ofercie mają kilka dań lokalnej kuchni, ja się skusiłam na austriacki klasyk — Wiener Schnitzel, pierwszy raz w czasie tygodniowego pobytu i ucieszyłam się, bo był wyśmienity. Na deser — Kaiserschmarrn i Apfelstrudel. Do picia wybrałam Aperol Spritz, bo miałam ochotę. Na koniec zaproponowano nam tyrolskiego schappsa o smaku brzoskwiniowym. Brrrrrrrr. Bardzo przyjemne miejsce.
Restauracja w hotelu Das Kronthaler, Achenkirch
Holet Das Kronthaler położony na górce, z pięknym widokiem na całą okolicę i jezioro w oddali. Jest tu także restauracja z tarasem, a widok zachwycający. Byłam tu tylko na kawie, ale za to jakiej. Serwują tu znakomitość z palarni Julius Mein. Jeśli nie wiesz, o co chodzi –w 1862 roku Julius Meinl otworzył w centrum Wiednia swój pierwszy sklep spożywczy z przyprawami i zieloną kawą. Jako pierwszy oferował świeżo paloną kawę, stworzył też wysokiej jakości mieszanki ziaren. Kawa szybka zdobyła uznanie wśrod Wiedeń czyków, a Julius odniósł ogromny sukces. Do dziś ziarna są wyjątkowo starannie dobierane, palone i pakowane w zakładzie produkcyjnym w Wiedniu. Wartu tu wpaść choćby dla tej kawy i widoków.
Ps. w hotelu byłam na masażu placów z użyciem tyrolskiego olejku kamiennego Tiroler Steinöl®. Połączyłam przyjemne z … bardzo przyjemnym.
Restauracja muzeum Erlebniswelten Tiroler Steinöl Vitalberg, Pertisau
Nie sposób jej nie zauważyć. Po przypłynięciu statkiem do Pertisau, niemalże od razu rzuca się w oczy, po prawej stronie, dość niewielki budynek ze szklanymi piramidami na dachu. To właśnie restauracja z panoramicznym widokiem na jezioro Achen (Achensee), która znajduje się nad niewielkim, ale bardzo przyjemnym muzeum Erlebniswelten Tiroler Steinöl Vitalberg. Museum opowiada historię odkrycia i wydobycia tyrolskiego olejku kamiennego Tiroler Steinöl®, z którego wyrabia się naturalne i znakomite kosmetyki do ciała. Na dole zwiedzamy i uczymy się, za to do góry możemy się delektować pyszną kawą i niezwykłym widokiem. Wejście do restauracji (windą lub schodami) jest niezależne i nie trzeba zwiedzać muzeum, by tu wpaść.
Podziękowania
Tyrol zwiedziłam dzięki organizacji Blog Ville, która raz w roku zaprasza grupę blogerów do poznawania określonych regionów w Europie. Do tej pory były to głównie Włochy, w tym roku po raz pierwszy dołączył także austriacki Tyrol. A ponieważ wielu rodaków jeździ do Włoch samochodem przez Austrię, uznałam, że czas lepiej poznać ten kraj nie tylko w czasie zimowych wypadów na narty, ale także sprawdzić, co oferuje latem. I choć był to aktywny wyjazd, nie nastawiony na poznawanie regionalnej kuchi, wszystkie restauracje opisywane powyżej były polecane przez lokalnych mieszkańców. A o moich pozostałych aktywnościach będą kolejne posty :). Będzie dużo gór i wody :).
Ogromne podziękowania za przygotowanie wspaniałego planu pobytu i opiekę dla Manuela Mörtenbäck z Tirol Werbung GmbH oraz wszystkich osób, które mi towarzyszyły w trakcie tej niezwykłej podróży.
Włoska poczta
Dzielę się z Tobą moimi włoskimi podróżami, mając nadzieję, że cię zainspirują do samodzielnego poznawania jednego z najpiękniejszych krajów na świecie.
Dołącz do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Dzięki temu nie przeoczysz niczego, co się pojawiło na blogu, a także otrzymasz mnóstwo dodatkowych informacji.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB.
Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
La vita è bella! Życie jest piękne!