Belvedere di Fobello odkryliśmy ostatniego dnia naszych jesiennych wakacji w północnym Piemoncie. Nie mieliśmy pojęcia o jego istnieniu, po prostu wzięliśmy do ręki mapę i po jej przestudiowaniu, doszliśmy do wniosku, że to może być dobry punkt startu na górską wycieczkę. Niestety nikt, kogo pytaliśmy, nie potrafił nam niczego powiedzieć akurat o tym kawałku regionu. Ostatecznie, po znalezieniu informacji, że jest on częścią Parco Naturale Alta Valsesia, byliśmy pewni, że warto tu przyjechać i ocenić samodzielnie miejsce, o którym żaden przewodnik nie wspomina.
Kilka godzin później już wiedzieliśmy, że to był nasz najpiękniejszy dzień piemonckich wakacji.
Oto Belvedere di Fobello i cudowny szlak 525!
Belvedere di Fobello
Beledere di Fobello to niewielka wieś Belvedere w gminie Fobello. Nie ma tu niczego interesującego. Kilka kamiennych domów, część z nich wciąż niedokończonych, podwórka nieco zaniedbane, owszem, jest jedna piękna willa, ale to jedyny reprezentacyjny budynek we wsi. Jest także niewielki kościoł parafialny, Parrocchia S. Giustino, jak sądzę, otwierają go raz w tygodniu, gdy przyjeżdża ksiądz, by odprawić mszę, choć pewności nie mam. Poza tym, mieszka tu 16 osób.
A oto na zdjęciu wieś Belvedere i jej najpiękniejszy budynek, idealnie wkomponowany w panoramę Alp. I jak ci się podoba?
Najbliższym dużym miastem, którego nazwa wszystkim mam coś powie, jest … Mediolan. Dokładnie 136 km, 2 godziny jazdy samochodem. Podobna odległość jest z Turynu, stolicy Piemontu, 140 km. Dużo bliżej jest znad jeziora Maggiore, około 65 km, natomiast ja jechałam z rodziną w okolic Orta San Giulio (60 km) i zajęło nam to nieco ponad godzinę.
Wioska jest położona na wysokości 1208 m n.p.m., dojazd nie jest bardzo skomplikowany, za to z każdym metrem pokonywanej wysokości, panorama zyskuje na urodzie. Poniżej na zdjęciach, kościółek i domy we wsi.
Jak dojechać do Belvedere
Na poniższej mapie zaznaczyłam dojazd do Belvedere z miasteczka Orta San Giulio, bo w tych okolicach nocowałam. Niezależnie skąd będziesz jechać, końcówka trasy jest taka sama, bo do wsi prowadzi tylko jedna droga, która zresztą się tu kończy.
Od miasteczka Borgosesia do Varallo jedziemy drogą SP 299, cały czas wzdłuż doliny rzeki Sesia, raz po raz ją przecinając. Wyjeżdżając z Varallo skręcamy w prawo, w drogę SP 9, pozostawiąc główny nurt rzeki Sesia. Od tej pory jedziemy wzdłuż jej węższej odnogi, Torrente Mastallone. Droga biegnie równolegle do jej nurtu, gubimy ją tylko czasami, gdy brzegi rzeczki zawłaszczają kolejne mikro wioski.
Droga jest cały czas jest dobra, asfaltowa, choć dość wąska i bez pobocza, trzeba być nieco bardziej uważnym zbliżając się do Fobello, bo około 2 km dalej trzeba ostro skręcić w prawo.
Jest w tym miejscu znak, duża niebieska tablica informacyjna, której nie sposób nie zauważyć. Skręt w prawo będzie m.in. na Costa, Campelli i nasze Belvedere. Tu droga robi się jeszcze bardziej wąska, kręta, pnie się wyżej i wyżej, a widok coraz bardziej olśniewający.
I tak dojeżdżamy do Belvedere, gdzie samochód zostawiamy na parkingu pod wioską. Idąc do wsi od razu rzuca się w oczy charakterystyczna, biało-czerwona tablica z oznakowaniem szlaku. Jest to szlak nr 525, którym będziemy wędrować.
Cicho, głucho, pusto
Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, w wiosce jakaś pani wieszała akurat pranie i nawet skinęła przyjaźnie głową. Kawałek dalej, na łąkach starszy pani kosił trawę, nawet nasz nie zauważył, po prostu robił swoje. Poza tym, nie było nikogo, co nie dziwi, była połowa października, piątek, każdy normalny człowiek w taki dzień pracuje, a nie idzie w góry. Upewniliśmy się na mapie, że mamy zaraz za wioską zacząć podchodzić pod górę, ścieżką między dwoma rosłymi drzewami, przez łąki, a potem las.
Mieliśmy szczęście, pogoda sprzyjała, a jesienne kolory podkreślały ten cudny krajobraz. Tak wyglądał początek naszego szlaku zaraz za Belvedere. Całkiem nieźle, prawda?
Szlak 525
Podejście przez zadrzewiony odcinek szlaku zajmuje około 20-25 minut, choć moja pamięć może teraz robić psikusy. Piszę ten tekst na początku roku 2019, a w Belvedere di Fobello byłam jesienią 2016 roku. Wkrótce naszym oczom ukazała się niewielka kapliczka, zupełnie zwyczajna, prosta, nieco zniszczona, zamknięta na cztery spusty. To miejce nazywa się La Res, leży na wysokości 1418 m n.p.m., choć na mapie, którą znajdziesz pod koniec artykułu jest oznaczona A. Res 1419 m n.p.m.
Odeszłam kilka kroków i wtedy zobaczyłam ją na tle Alp. Umiejscowienie w tej scenerii spowodowało, że oniemiałam. Ten, kto ją tu stawiał, dobrze wiedział co robi. Była w tym jakaś magia. Do tego ta gra słońca z chmurami, jesienne kolory liści odrobinę kontrastujące z zielenią trawy i całe to otoczenie … Nie chcieliśmy się stąd ruszać.
Było tu także kilka domów, pranie suszyło się na wietrze, stały tablice informacyjne z opisem szlaków w całej dolinie, kamienne chatki i źródło pitnej wody. Ale źródełko wody też nie było takie zupełnie zwyczajne, ono było idealne do tej surowej scenerii.
Usiedliśmy na progu jednego z domków czy też szałasów i nie mogliśmy uwierzyć, jakie to szczęście, że właśnie tutaj przyjechaliśmy. Spędziliśmy około godziny na wygłupach, studiowaniu mapy i robieniu zdjęć. Tego dnia wzięłam ze sobą tylko komórkę, kompletnie nie pamiętam dlaczego aparat został w apartamencie.
Dalej w górę
Ruszyliśmy dalej. Naszym celem była Carghetta położona na wysokości 1521 m n.p.m. Szliśmy niespiesznie, byliśmy zupełnie sami na szlaku, trasa nie jest specjalnie wymagająca. Można tu przyjechać na wędrówkę z dziećmi, będzie im się podobało (tak sądzę i taką mam nadzieję).
Carghetta 1521 m n.p.m.
Po dojściu do zaplanowanego celu zastaliśmy ruiny domów i oszałamiające widoki na sąsiednie szczyty i zabudowania wiosek. Po całej dolinie rozchodził się dźwięk dzwonków, prawdopodobnie to krowy były sprowadzane na dół, na zimę. Oczywiście pewności nie mam, bo nie było ich widać, ale było klimatycznie.
Przyjeżdżają tu Włosi, Francuzi i Szwajcarzy, mają bardzo blisko. Poza tym wycieczki szkolne i zwyczajni turyści, jak my, jednak tamtego październikowego popołudnia byliśmy zupełnie sami. To na pewno wpłynęło korzystnie na nasz odbór tego miejsca, choć nie było decydujące. Czuliśmy tu wielką bliskość z przyrodą, zyskaliśmy potężną dawkę energii. Dzieci były zachwycone, ale też … wyciszone (łał! super! i szok!).
Trasa na mapie
Na poniższej mapie czerwonymi prostokątami zaznaczyłam miejsca, skąd wyruszyliśmy, Bevedere di Fobello (1208 m n.p.m.), przez przystanek przy kapliczce – A. Res (1419 m n.p.m.) do końcowej Carghetta (1521 m n.p.m.). Jak widać, to był dopiero początek tej pięknej trasy. Ale przecież po coś trzeba tu wrócić, prawda?
W okolicach Fobello jest kilka takich wiosek jak Belvedere, bo wcale nie trzeba akurat stąd wyruszać w górę. Warto zerknąć także na Cervatto, Rimella, Cravagliana, Vocca.
Fobello i … Lancia
Coś dla miłośników motoryzacji. Fobello to miejsce urodzenia Vincenzo Lancia, konstruktora i producenta słynnej Lanci. Jego ojciec, notabene szlachcic, Giuseppe Lancia, był zamożnym producentem konserw. Vincenzo miał być prawnikiem, ale nie garnął się do nauki w tej dziedzinie, został w końcu księgowym, ale wyuczył się przy okazji m.in. zawodu mechanika. I proszę, dziś Fobello szczyci się jego nazwiskiem.
Gdzie nocować
Belvedere
W samym Belvedere jest takie miejsce, nazywa się Casa Tabor i specjalizuje się w grupach.
Varallo
Można poszukać czegoś w Varallo, to 25 km od Belvedere, ale warto tu zobaczyć coś niesamowitego, Sarco Monte di Varallo. Tak to wygląda.
Okolice Orta San Giulio
B&B Fattoria del Pino w Miasino
To miejsce nie rzuca na kolana, ale ma swoje plusy. Po pierwsze gospodarze są bardzo sympatyczni i mają konie, można wziąć lekcje jazdy lub wybrać się na wycieczkę, po drugie, mają swoją restaurację. Restauracja nie ma bogatej karty dań, jednak jedzenie jest świeże i pyszne. Wracasz do domu po całym dniu chodzenia, a tu możesz wpaść nawet w kapciach, zjeść, napić się wina i nie musisz nigdzie już jechać. Szczególnie polecam risotto! Śniadania są w cenie noclegu. Miejsce stanowi dobrą bazę wypadową do zwiedzania piemonckich miasteczek, Świętych Gór, jezior i parków narodowych. Na zdjęciu taras restauracji.
B&B Al Dom w Orta San Giulio
Dla poszukujących odrobiny luksusu, kochających bliskość jeziora i wspaniałych widoków z okna polecam Al Dom, położony nad samym jeziorem Orta w Orta San Giulio, zaledwie kilka kroków od głównego rynku. Można usiąść i podziwiać Isola San Giulio o każdej porze dnia i nocy. Na zdjęciu, wyspa na jeziorze Orta.
Wokół jeziora Orta nie brakuje zarówno apartamentów, hoteli, agroturystyk, są także kempingi. Wystarczy kliknąć TUTAJ, aby wyświetlić listę dostępnych noclegów. Jest w czym wybierać.
Jezioro Maggiore
Jeśli szukasz czegoś nad jeziorem Maggiore, szukaj ofert noclegowych tutaj. Ja lubię miasteczko Stresa, jest piękne, stąd się płynie na wyspy Borromejskie, jest wjazd na górę Mottarone! Hemingway też lubił to miasteczko, a szczególnie pewien bardzo elegancki hotel.
Jeśli masz konto na Pinterest, zapisz do swojej tablicy jedno z poniższych zdjęć.
Włoska poczta
Dołącz do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Nie tylko nie przeoczysz żadnego artykułu na blogu, ale także otrzymasz dodatkową wiedzę o Italii.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą w lipcu 2017 wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Super zdjęcia, super widoczki!
Bo i super miejsce :). Ale pogoda mi sprzyjala, bez słońca i chmur nie byłoby takiech zdjęć. Pozdrawiam serdecznie