Sylwia Siankiewicz — kobieta wulkan, która połowę serca trzyma dla Polski, ale drugą ma podzieloną na wiele kawałków. Bo, jak pisze — nie ma jednych Włoch. Jej niepokorna dusza przywiodła ją do Włoch, ale nie pozwoliła siedzieć w jednym miejscu. Mieszkała w Wenecji i w okolicach Rzymu, w Piemoncie i Toskanii. Teraz jej okręt zakotwiczył u wybrzeży Sardynii i ma nadzieję, że to jest stały port. Mieszka w otoczeniu bliskich osób i z całkiem liczną gromadką psiaków oraz konia. Sylwia od 17 lat pracuje w turystyce, dzięki czemu poznałam całe Włochy, jest także właścicielką firmy italiaitalia.info.
Poznajcie Sylwię, o której teraz mogę już powiedzieć, że to Polka na Sardynii.
Włoskie początki na wizie studenckiej
Gdyby 25 lat temu ktoś powiedział mi, że Włochy tak bardzo zawładną moim życiem, prawdopodobnie wyśmiałabym go!
Pierwszy raz do Włoch, przyjechałam 24 lata temu na wolontariat i prace studenckie. Odnawialiśmy przedszkole, dom dla osób starszych i samotnych oraz czyściliśmy brzeg rzeki Po w okolicy Turynu.
Kolejny raz, 3 lata później na studia w Wenecji, gdzie skupiałam się tylko na nauce. Wówczas Włosi bardzo denerwowali mnie ze swoim luźnym podejściem do życia i do relacji damsko męskich. Byłam bardzo poważna jak na swój wiek. Jako osoba pochodząca z państwa bloku wschodniego, bardzo bałam się przekroczenia, choć o dzień ważności wizy studenckiej, aby nie dostać tzw. „misia” do paszportu.
Wenecja, Lacjum, Toskania, Piemont …
Włochy poznałam bardzo dobrze z kilku różnych regionów i miejsc.
Mieszkałam 2 lata w Wenecji, 7 lat pod Rzymem, 3 lata w Toskanii i 3 lata w Piemoncie – pod Turynem. Obecnie, od 4 miesięcy mieszkam na Sardynii, która mam nadzieję, przyjmie mnie już definitywnie i na zawsze. Ponieważ od 17 lat pracuję w turystyce, miałam wiele okazji i możliwości poznać piękne, ciekawe miejsca i takich samych ludzi. Moje serce zdecydowanie należy w połowie do Włoch i nie wzbraniam się, kiedy ludzie mylą moje nazwisko z Sienkiewiczem, który pisał:
Każdy człowiek ma dwie ojczyzny: jedną swoją, a drugą: Włochy. (…) Wszyscy są, jeśli nie dziećmi, to przynajmniej wnukami Włoch.
Moje serce zdecydowanie jest rozdarte między dwa kraje, a dodatkowo każda przeprowadzka, jaką sobie fundowałam, rozbijała je na kawałki regionalne. Przeprowadzki z jednego regionu do drugiego nauczyły mnie, że Włochy należy poznawać szczegółowo, a nie ogólnikowo. Zauważyłam bowiem, że jeśli zapytamy Włocha spotkanego za granicą: skąd pochodzi – odpowie z jakiego miasta, potem regionu, a na końcu wymieni Włochy. Dlatego tak ważne było dla mnie zgłębienie kultury i obyczajów oraz dialektu wielu regionów Włoch.
Mieszkanie między dwoma tak odległymi miejscami, fundowało mi zawsze tęsknotę i rozdarcie. Kiedy wyjeżdżałam z Polski na dłużej do Włoch, zawsze zastanawiałam się, jaki zastanę dom i okolice, kiedy wrócę. Kilka razy zdarzyło się stracić bliskich czy znajomych bez pożegnania. Wiele przyjaźni odeszło w zapomnienie po obu stronach i nigdy po powrocie nie jest tak samo.
Sardynia
Niedawno (4 miesiące temu) przeniosłam się – prawdopodobnie definitywnie – na Sardynię. Zrobiłam to w najgorszym możliwie momencie. Straciłam pracę, ale zyskałam dom i nowe przyjaźnie.
Moje życie współdzielę z partnerem poznanym również we Włoszech, który przyjechał tu z Niemiec na długie wakacje. Mamy 3 psy: Monello z Niemiec, Lilli znaleziona chora i wygłodzona na plaży pod Neapolem i Simba, adopciak z Turynu. Mamy też konia Ciccio — prawdziwego Toskańczyka!
Tydzień po ogłoszeniu epidemii we Włoszech poznałam moją bratnią duszę, Paulinę podróżującą kamperem po Włoszech tylko ze swoim psem Kirą. Obydwie nie zdążyły wrócić do Polski – nie było tego w ich planie. Po Włoszech w obecnej sytuacji nie można poruszać się w nieuzasadnionych wypadkach, ani autem, ani kamperem. Zamieszkałyśmy zatem razem. Jest nam raźniej żyć i radzić sobie z tą dziwną sytuacją. Zamknięte w 4 ścianach, miałyśmy czas na rozmowy, z tego zrodziły się pomysły. Obie kochamy Włochy, podróże i wolność, możemy o tym kraju, jego kulturze, sztuce, muzyce, krajobrazach i obyczajach opowiadać bez końca!
Koszulki Italio, moje serce bije dla Ciebie
Jesteśmy romantyczkami wierzącymi w przyjaźń, empatię ludzi i odrodzenie mimo wszelkich trudów i przeciwności. Jesteśmy tu, na miejscu. Zostałyśmy odizolowane, jak wszyscy inni, bez pracy i możliwości działania, ale nasza siła walki i wiara w lepsze jutro pokierowała nas na stworzenie koszulek, które wyrażają to, co i my mamy w sercu – Italię. Nasz pomysł spodobał się wielu osobom w Polsce i we Włoszech, wiele osób wyraziło chęć wyrażenia siebie i miłości do tego kraju. W Polsce, ale i innych krajach powstają inicjatywy zapraszające do solidarności z Włochami, powstają rysunki, piosenki i wiersze, filmiki ze słowami otuchy.
My natomiast stworzyłyśmy koszulki z napisem: Italia, il mio cuore batte per te, Italio, moje serce bije dla Ciebie.
Już dziś zapraszamy do ich zakupienia i solidarności z Włochami i wszystkimi italofilami świata! Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli wszyscy na nowo podróżować i na nowo gustować w smakach i kolorach pięknych Włoch! Koszulki można kupić tu: www.sklep.italiaitalia.info
Na wielu domach włoskich widać naklejone dziecięce rysunki tęczy z napisem „andra’ tutto bene” (wszystko będzie dobrze). Tego wszystkim z całego serca życzę, wierzę w to i pozdrawiam serdecznie, Sylwia.
Kontakt z Sylwią:
italia@italiaitalia.info
www.italiaitalia.info
tel. +48 604 363 313
tel. +39 333 6543 580
Jesteś na Pinterest? Zapisz zdjęcia na swojej tablicy. Zapraszam cię także do obserwacji mojego konta.
Włoska poczta
Dołącz do czytelników mojego newslettera, poste italiane. Nie tylko nie przeoczysz żadnego artykułu na blogu, ale także otrzymasz dodatkową wiedzę o Italii.
Jeśli potrzebujesz pomocy w znalezieniu praktycznych informacji o Italii, zapraszam Cię do mojej grupy na FB: Moje wielkie włoskie podróże, którą w lipcu 2017 wyróżnił Magazyn Glamour, jako jedna z najciekawszych grup na FB. Zapraszam cię także na mojego Instagrama, na którym znajdziesz całą masę włoskich inspiracji!
Wspaniała sprawa. Fajna przygoda i super zdjęcia. Pozdrawiam 😉
Czytając Twoje wpisy można się poczuć tak, jakby się samemu tak podróżowało 🙂
Wspaniale!